Obława w dniu 29 października 1944 
na terenie Murowanej, - Dolnej i - Górnej Lipnicy

W godzinach przedpołudniowych dnia 28 października 1944 r. przyjechała do mnie z Wiśnicza Nowego, jedna z naszych łączniczek, Janina Daniec ps. "Mrówka" z wiadomością, że wczesnym rankiem Niemcy przeprowadzili obławę, wyciągając z domów, szczególnie młodych ludzi, do budowy okopów w Kobylu, gmina Wiśnicz Nowy. Wśród nich ujęta została łączniczka batalionu "Wiewiórka" oraz jej siostra. Nie był to jej pierwszy przypadek, w poprzednich jednak udało się jej uciec. Dla wyłapanych, przygotowano w Kobylu zamknięty obóz, mający zabezpieczyć przed ucieczkami. O fakcie tym natychmiast powiadomiłem "Tamarowa", który polecił mi wyjazd do Kobyla w celu zorientowania się w sytuacji, by umożliwić rozbicie tego obozu.

Zadanie wykonałem, dostając się nawet do obozu przed przybyciem wyłapanych z miejsca budowy okopów, co umożliwił mi mundur leśnika i znajomość języka niemieckiego. Załatwiłem nawet u strażników niemieckich zwolnienie "Wiewiórki" w następnym dniu..

W drodze powrotnej wstąpiłem w Wiśniczu do domu rodziców "Wiewiórki", by im powiedzieć o możliwości jej zwolnienia z obozu. Ponieważ była to już późna pora, zdecydowałem się u nich zanocować i rano wracać do Lipnicy.

Rano wyjechałem. Na szczycie dość bystro wznoszącej się drogi, prowadzącej z Lipnicy Murowanej do Wiśnicza Nowego, zwanej tam Lipconką, zatrzymał mnie około 12-toletni chłopiec, informując, że w Lipnicy trwa obława, w której zostało zatrzymanych kilkanaście osób,  między innymi Leon Szczerkowski ps. "Lew", Zbigniew Wyrzykowski ps. "Maryśka",  Mieczysław hrabia Ledóchowski ps. "Brzeszczot". Twierdził, że poszukują jeszcze mnie i przez to przeciąga się cała akcja. W tej sytuacji wróciłem do Wiśnicza Nowego, by przeczekać tę obławę. Po pewnym czasie, z okna domu rodziców "Wiewiórki" widziałem  kawalkadę  furmanek z gestapowcami oraz Ukraincami z Galizien SS, a wśród nich, wiozące zatrzymanych. Byli tam jeszcze Szymon Sufczyński ps. "Tłok", Tadeusz Wieciech ps. "Turkot", jego brat Julian ps. "Skrzat", Szymon Pałka ps. "Jawor", Roman Stokłosa ps. "Bodo" i Albin Rudnik ps. "Gazda".

W czasie obławy aresztowano jeszcze trzeciego z Wieciechów, Edwarda ps. "Harnaś", któremu, skacząc z mostu i mimo że za nim strzelano, udało się zbiec. Podczas próby ucieczki zastrzelono jednak Józefa Burdaka ps. "Kruk" i Franciszka Michałka ps. "Raj". Pięciu zatrzymanych, za wyjątkiem  Mieczysława hrabiego Ledóchowskiego, Tadeusza Wieciecha i Szymona Pałki, brało udział w akcji uwolnienia więźniów z więzienia w Wiśniczu Nowym. Wśród zatrzymanych nie było nikogo z Rajbrotu oraz z Nowego Wiśnicza, którzy również brali udział w tej akcji. Albin Rudnik, nie brał bezpośrednio udziału w akcji uwolnienia więźniów, ale był zaangażowany w jej zorganizowanie i przygotowaniu lokum dla zwolnionych oraz w przechowaniu zdobytej broni i amunicji.

Zbliżający się od wschodu front, uwieńczona powodzeniem akcja w Wiśniczu Nowym, duża ilość członków AK i współdziałających członków BCh oraz udane akcje dużej skali takie jak, szkoła podchorążych, ćwiczenia w większych grupach, niszczenie mleczarń, spisów ludności i pogłowia w urzędach gminnych, zrzuty oraz rozbicie więzienia, uśpiło w pewnym sensie czujność konspiracji, która na tym terenie stała się niemal jawna. Ułatwiło to na pewno konfidentowi rozpracowanie, chociaż niepełne, organizacji. 

Jest również druga wersja przyczyny tej wpadki, a mianowicie wymuszenie, w czasie przesłuchań, od zatrzymanego przypadkiem, z innego powodu, mieszkańca Lipnicy Murowanej, częściowo zorientowanego w organizacji. 

Trzecią wersję przyczyn wpadki, jak również aresztowania w pierwszych dniach lipca generała  Ignacego hrabiego Ledóchowskiego ps. "Krak", a mianowicie zdjęcie zrobione podczas mszy polowej z okazji nominacji nowych podchorążych,  podaje w swojej biograficznej książce "...aby pozostał nasz ślad" bratanek "Brzeszczota" Mieczysław hrabia Ledóchowski. 

Konieczność zmiany miejsca pobytu "Tamarowa" ze sztabem I Batalionu i jego utajnienie, uniemożliwiło dochodzenie tego, jak doszło do ujawnienia Niemcom nazwisk ludzi przez nich później aresztowanych i poszukiwanych. 

Jak wynika z późniejszych przecieków z żandarmerii niemieckiej w Bochni, wersja druga była bardziej prawdopodobna. Niemcy nie mogli jednak już więcej wyciągnąć od aresztowanego w Zakopanem, który podobno załamał się tuż przed zwolnieniem i został przekazany do Bochni, ponieważ tam podczas przesłuchań został zamordowany. Jednak jest to tylko domniemanie, później niepotwierdzone, co było już niemożliwe na skutek bałaganu spowodowanego zbliżającym się frontem i ostatnimi dniami wojny na naszym terenie. Niemcy nie ponowili już podobnej akcji, ani prób zdobycia dalszych informacji. Do uznania, za podstawową przyczynę aresztowań, akcji na więzienie, skłania fakt, że pytania w czasie przesłuchań aresztowanych, związane były z akcją na więzienie, a głównie kto był jej dowódcą i kto w niej brał udział. Nie wyklucza to jednak wymuszenia informacji od aresztowanego w Zakopanem, a obejmującej w zasadzie tylko mieszkańców Lipnicy Murowanej, z którymi bliżej obcował.

Ja na polecenie "Tamarowa" zostałem nadal w naszym terenie, jednak nie w Lipnicy, nie przerywając kontaktu z "Tamarowem". Polecił mi nawiązanie bezpośredniego kontaktu z sąsiednim oddziałem w Myślenicach.

Tragiczne losy aresztowanych zostały dalej opisane na podstawie wspomnień "Skrzata", który jako jedyny z aresztowanych przeszedł piekło kilku hitlerowskich obozów zagłady i po wyzwoleniu przez wojska angielskie, wrócił do domu oraz fragmentów biografii  Mieczysława hrabiego Ledóchowskiego.

Powrót do pierwszej strony opisu.